Amor, serce, strzała, kieszeń – czyli jak zarobić na Walentynkach.

walentynki

Rok rocznie luty jest miesiącem wielkiego poruszenia w całej branży usługowo-handlowej. Już na samym początku miesiąca z witryn sklepowych uśmiechają się do nas życzliwie pluszowe serca, porcelanowe amory, a w głośnikach galerii handlowych rozbrzmiewają takie piosenki jak „All I Need Is Love” The Beatles. Wszystko to za sprawą imienin świętego Walentego, potocznie zwanych Walentynkami, o których 26 lat temu słyszeli tylko nieliczni.

Jak „wyrastają” święta w kalendarzu

No właśnie! Jak to się stało, że jeszcze parę lat temu po święcie nie było żadnego śladu, a na dziś obchodzi je większość Polaków?
W każdym takim przedsięwzięciu palce oczywiście maczają duże firmy oraz wszelkiego rodzaju agencje marketingowe.
Przedsięwzięcie to, to nic innego jak import świąt. Krokiem pierwszym jest określenie grupy docelowej (najczęściej są to ludzie młodzi). Gdy święto istnieje już w innym kraju, zatrudnia się socjologów i historyków, których zadaniem jest przybliżenie jego istoty społeczeństwu. Jednak nie każdy import święta jest udany. Przykładem może być próba wprowadzenia amerykańskiego święta Dziękczynienia, przez Indykpol, gdzie bariera kulturowa okazała się nie do przejścia.

Wielkie Grillowanie

Niedawno upłynął handlowy sezon Bożonarodzeniowy, po nim nastały dwa mini-sezony Dzień Babci oraz Dzień Dziadka, teraz czas na kolejny wielki sezon pod hasłem Walentynki. Mamy oczywiście jeszcze Halloween, które pojawiło się pod koniec lat 90. i z roku na rok jest coraz to bardziej lubianym świętem, już nie tylko przez branżę restauracyjno-klubową.
Wielkie grillowanie, które rozpoczyna się w długi weekend majowy oraz Dzień Spódnicy, który w dniu 30 października 2003 roku, próbowała sprytnie przemycić firma Gatta, rozsyłając Paniom smsy informujące o święcie i przypominające
o nałożeniu tej wdzięcznej części garderoby.

 Intratne imieniny

Prawdziwym numerem jeden wśród importowanych świąt są oczywiście Walentynki. Przychody poczt kwiatowych rosną nawet o 60%, restauracje w ten szczególny dzień odwiedza, aż dwa razy więcej osób, a kina już o samym wspomnieniu na ten dzień zacierają ręce.
Już dziś wszystkie firmy jednogłośnie uczestniczą w tym zyskownym święcie. W Tesco możemy znaleźć specjalną walentynkową odmianę znanej zabawki Furby, w Lidlu zmysłową bieliznę dla Pań, Nivea specjalnie na tę okazję zmieniła opakowanie swojego klasycznego kremu na kształt serca, a piwo Tyskie jeszcze parę lat temu promowało się hasłem „Jak walentynki, to tylko w towarzystwie polskiego dżentelmena przy szklance ulubionego piwa”.

Niektórzy uważają, że importowanie świąt obcych do polskiego kalendarza jest niezdrowe i „zanieczyszcza” nasz dorobek kulturowy, jednak z drugiej strony Polska nie mogła do tej pory poszczycić się dużą ilością tak pozytywnych świąt.
Moim znaniem jest to sytuacja zwycięska dla obu stron – dla firm i konsumenta. Co o tym myślicie? Jakie zagraniczne święta typujecie, jako te, które zostaną w przyszłości zaimportowane do naszego kalendarza? Odpowiedzi zostawicie
w komentarzach!